poniedziałek, 21 lutego 2011

Niedługo... 7 maj



Z racji zaprosin odwiedzamy sporo ilość osób, rodzinę. Tu udało mi się uwiecznić pizzę z wujkiem Ani, Arturem. Szczerze mówiąc pierwszy raz jadłem dobrą pizzę domowej roboty. Istota tkwi w przepisie na ciasto. Tak sądzę.



Niedługo już marzec, potem kwiecień i maj. W maju nie dość, że 7 ślub, to jeszcze 1 maja do Polski przylecą Ruued-Jan z rodziną. Chcą wypożyczyć samochód i ruszyć w trasę po kraju. Myślę, że będzie to ciekawe spotkanie i interesujące doświadczenie dla nich. Jedno z głównych miejsc do odwiedzenia - obóz w Oświęcimiu. Cieszę się. Jedno z największych problemów, przed jakim stanęliśmy, to napisanie listy gości. Jest to wręcz momentami niemożliwe. Staramy się jak możemy, a i tak wychodzi ponad 170 osób. Powinno nas to cieszyć, taki dobrobyt. I cieszymy się. Jest to jednak impreza, która wiele kosztuje, na którą zaprasza się często osoby nieznane i dlatego przychodzą mieszane wrażenia. No ale, co cię nie zabije to cię wzmocni. Więc albo jakaś znajomość umrze, albo będzie jeszcze silniejsza. Ważne, że 170 silnych znajomych zostanie. Wystarczy.

Troszkę o znajomych. Taki Kamil na przykład. Najbardziej znany podróżnik, jakiego znam osobiscie. Zaraz po Cejrowskim to najbardziej podróżująca osoba, którą znam w ogóle.




Ostatnio Kamil był w Iraku na wyprawie. Nie będę wam opowiadał wszystkiego nawet ile tam ciekawych rzeczy zobaczył, ile uprzejmych i zaskakujących ludzi spotkał. Na Turcję to i ja się zachęciłem. I dostałem kartkę od Niego. Super kartka z roku aktualnego muzułmańskiego 1389. Kamil był pozytywnie nastawiony do mieszkańców Iranu. Mówił, że są to w przeważającej części życzliwe osoby, z nastawieniem prodemokratycznym, szanującymi innych i siebie nawzajem. Co prawda kraj troszkę mniej zaawansowany technologicznie, ale posiadający przez to inne cechy, zagubione często już przez bogatą ludność Europy. Na weselu, jeśli ktoś przybędzie, jeśli zacznie rozmawiać z Kamilem, nie będzie zawiedziony.





Po powrocie Kamila z Iranu dostałem od niego ten oto prezent. Super podkładkę pod myszkę charakteryzowaną na perski dywan. Coś niesamowitego. Już opierdzieliłem parę osób, które chciały postawić sobie na niej herbatę lub jedzenie. To zabytek klasy zerowej w moim domu. :-)

środa, 9 lutego 2011



Troszkę zabawy w karnawał. Disco na Politechnice Lubelskiej. Uczyliśmy się tam przez cały semestr tańczyć. Podstawy znamy, ale jeszcze daleko do czegoś poważnego.





Mimo zimy narodziły się szczeniaki. Bawią się na śniegu.

My, mimo zimy, gramy sobie w kosza. Dwóch braci Żmudziaków i trzeci brat Stefan.