wtorek, 10 marca 2009

Sevilla



Nasz wielka przygoda jaka ma nas spotkac, bedzie wyjazd do Sevilli. Jak sie pytam Hiszpanow, to duzo z nich nie bylo w Sevilli. Wiec musi to byc na prawde daleko. jednoczesnie mowia, ze miasto jest piekne. Jedziemy w pociagu Renfe, to taki TGV francuski. Tu zreszta autostrady i drogi kolejowe sa na prawde imponujace. Siec drog jest tak rozbudowana, poniewaz Hiszpania z turystow na duze pieniadze i Unia dawala srodki na rozbudowe tego ponad 20 lat. Chcialbym, zeby Polska takie cos miala. Tu zamiesczam filmik o pociagu hotel, ktorym jedziemy do Sevilli. Jako, ze kupujemy 60 dni przed podroza, trafila nam sie dobra oferta. 20 € za bilet. Warto dodac, pociag jest imponujacy i ceny w zaleznosci od tego co jest oferowane w bilecie wahaja się od 20 € naszych (oferta przez internet), aż do 150 €. Bedę dalej opisywal jak sie uklada wszystko...



Filmik o pociagu TrenHotel.



17.03.2009
Anna rozmawiała z ludźmi z Zaragozy i mówią, że w maju już zaczyna się bardzo ciepło w Sevilli. Niedaleko zaś jest miejscowość, która nazywają w Hiszpanii "sarten", co się tłumaczy patelnia. Fajnie. Teraz w Zaragozie bardzo ciepło. Powyżej 20 stopni.

Tu wstawiam piosenkę artysty pochodzącego z Sevilli. Tę piosenkę lubię:



Ta piosenka kojarzy mi się z pierwszymi dniami w Hiszpanii. I chyba zawsze będzie mi się kojarzyć z tym co takie niezwykłe i takie nowe w Hiszpanii. Ze słońcem jakie nas tu zastało, kiedy przybyliśmy prawie rok temu. Teraz znów zaczyna mocniej świecić...

No i pojechalismy do Sevilli. Bardzo ladne miasto. Sami mozecie zobaczyc.



Tu na razie nasi koledzy klerycy z seminarium w Zaragozie. I ja oczywiscie. Patrze sobie na piwko bezalkoholowe, ktore samakuje jak napoj cytrynowy.



Tu domek bardzo milej Pani, co ma na imie Candy. Mieszkalismy w nim przez weekend z Chavim.



Tu zdjecie normalnego domu w Sevilli. Nalezy zwrocic uwage na pozaslaniane okna i drzwi. Jest bardzo goraco.



Bardzo ladna ambona w katedrze.



Tutaj jestesmy z Anna na zdjęciu z koleżanką, która jest Polka. Wiażę się z Nią bardzo ciekawa historia. Chodzi o drogę życia. Otóż ta skromna dziewczyna po studiach nie wiedziała co robić. Dlatego tez po skończonym liceum pojechała na rok do wioski Taize, żeby poszukać swojej drogi życia. Następnie po pobycie poszła na studia Iberystykę. Jakoś chyba pod koniec studiów wyjechała do Hiszpanii, a teraz naucza hiszpańskiego na uniwersytecie w USA. Mnie najbardziej interesowała informacja o normalnym życiu w Stanach. Poopowiadała nam trochę i szczerze mowiąc dużo rzeczy było nowych. Trochę pozytywów i parę rzeczy negatywnych, np o Obamie. Ameryka jest różnorodna. Ale nie ważne jest to samo w sobie. Bardziej istotne, jak i ciekawe jest to, co odkryła Anna. Sukces zawodowy i pozycje jaka zdobyła ta dziewczyna Anna nazwala "Bożą karierą", co jest bardzo osobliwym terminem. I tyle.



Się siedzi w barze w Sevilli.















Mandarynki sobie na drzewie rośnie.





Dwa zdjącia z wystroju barów w Sevilli.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Rozmawialismy z Anna dzis o tym, co dal nam wyjazd i czy spelnil nasze oczekiwania. Ogolnie rzecz ujmujac czy zminil nas samych. Temat jest sam w sobie trudny ale sprobujmy jakos go rozgrysc. Wyjazdy zmieniaja ludzi, nie same w sobie jednak. Przemiana jest nie zewnetrzna, ale zewnetrzna. Okolicznosc ta sprawia jednak, ze jest uzalezniona od nas samych. W jakim stopniu, nie wiem? Chodzi mi o to, ze trzeba sie otworzyc na cos, co moze nas przeminic. Ile jest warte to otworzenie. Trudno szacowac. Dla jednych 50% calego kosztu przemiany. Inni zas sa otwarci, pelni pokoju w sobie, radosci. Przyjmuja cos, tak zeby to czlowieka ubogacilo, a nie zabilo. Kosztuje ich niewiele. W moim odczyciu sa dojrzali. Mozna powiedziec, ze przemiana zalezy nawet w 90% od nas, jezeli ktos ma problemy z otwarciem sie na swiat. Wiec upieranie sie na wybor innej rzeczywistosci, ktora ma nas pociagnac ku lepszemu, jest pewnym oklamywaniem sie. Nie do konca jednak. Bo tej drugiej strony nie mozna tez pominac. Dla mnie osobiscie jest wazne pewne zaryzykowanie i otwrcie sie na rzeczywistosc, ktora proponuje mi inne spojrzenie na swiat, czlowieka. Jak i wazne jest, ze jestem w Hiszpanii i tu zyje, a nie tylko ogladam filmy o niej i zdjecia np. w internecie. I co dalo mi to otwarcie i bycie tu ... ? Napisze w przyszlosci bo juz pozno. I jeszcze przemysle pewne sprawy. Ale czuje, ze duzo. I traktuje to jako dar. Najwiecej zas wydaje mi sie warte to na czym sie zawiodlem, choc wczesniej uwazalem, ze jest takie pewne, szczegolnie w moim mysleniu i spostrzeganiu zycia, ale i inne "przegrane".
Karol