poniedziałek, 21 grudnia 2009

Zimno jest w Polsce i pada śnieg (stan na 20 12 2009). Ostatnio byłem na Odnowie w Duchu Św., jeśli chodzi o życie. Bardzo intensywne i dobre rekolekcje przed Bożym Narodzeniem.

Damy tu parę zdjęć na dowód:
















To moja grupa z seminarium Odnowy w Duchu Św..



Odnowa w Duchu Świętym jest bardzo ciekawą wspólnotą. Na pewno trudną, jeśli chodzi o działanie, bo korzysta z darów charyzmatycznych. Prawda jest taka, że w każdej wspólnocie nie jest łatwo. Życie chrześcijanina nie jest łatwe. Nie chodzi mi tu o jakąś wyimaginowaną walkę z innymi, wrogiem jakimś, często trudno do zdefiniowania, ale o trudności i wątpliwości związane z naszym wewnętrznym pojęciem dobra, Boga i co za tym idzie walka o dobro w moim sercu. Trudne to jest bo prawda nie jest jednoznacznie zdefiniowana. Zycie jest na tyle skomplikowane, że zawsze warto być czujnym, żeby nie pobłądzić, a i często ta czujność nawet zawodzi. I wtedy należy się wracać i jeszcze raz próbować. Tak jest. Jakby to było łatwe, gdybym wszystko umiał i wiedział i nie potrzebował na co dzień w wielu sytuacjach rozstrzygać jaka moja decyzja przyniesie najwięcej dobra w życiu.

niedziela, 22 listopada 2009

Przełom listopada i grudnia 2009

Zacząłem nowy semestr. Mam zamiar pisać pracę magisterską i mam dużo innych planów. Trochę pracuję, trochę się bawię. Dam tu parę zdjęć z ostatnich moich i Anny "imprez".

Np. tu chrzciny syna Hapków, Łukasza i Moniki.



Wieczór w sobotę 21 11 2009.

Z Elą K.



Z Kokiecią, Anią Kokieć chyba.



Dziewczyny bawiły się najlepiej, chociaż dużo nie grały w bilard.





Na koniec byliśmy na filmie, bardzo ładnym, chociaż smutnym też trochę. No i tyle. Bardzo udany wieczór.

Chociaż pomyślałem, że dam tu parę innych trailerów, a dokładnie 2 z filami, które mi się ostatnio podobały.



I jeszcze jeden.



Może sobie obejrzy ktoś i będzie miał tak miłe wrażenia, jak ja.

czwartek, 30 lipca 2009

Oaza Gorki

Chcialbym napisac cos o Oazie w Górkach. Bylismy tam ja gospodarczym, a Anna muzyczną. Księdzem moderatorem byl ks. Bogdan, a Edyta z Garwolina moderatorką. Było miło. Dam parę zdjęc.






Bardzo miła grupa to dziewczyny z Włodawy. Była to grupa Basi z Radzynia.

czwartek, 25 czerwca 2009

przyjazd Kamila i Beaty



Trochę zdjęć:






Ale gruby.



Na plaży w Maladze. Taka szara raczej ta plaża.









wtorek, 16 czerwca 2009

Już niedługo koniec y wracamy do Polski. Jeszcze tylko przyjadą Kamil i Beata. Jedziemy do Grenady zwiedzić stary zamek muzułmański i trochę pochodzić po górach Sierra Nevada. Ale zanim się to stanie mamy tu ostatnie dni bardzo miłe. Zobaczcie zdjęcia.










Na koniec Sabina.



Byłem jeszcze w Filharmonii w Zaragozie.







To tyle. Trzeba się uczyć i szukać co by tu dla przyjaciół można zaproponować. Ale atrakcji nie brak, co nie można powiedzieć o €.

piątek, 15 maja 2009

Sevilla. Patrz nizej.





Tutaj bardzo duza katedra w Sevilli. Inne zdjecia mozna zobaczyc nizej w poscie Sevilla w miesiącu marzec.

niedziela, 3 maja 2009

Polska - pobyt tygodniowy w Ojczystej Ziemi.

Przyjechalismy do Polski. I w miarę było dobrze. Dwa wesela. 3 dniowy pobyt na uczelni.

Dam pare zdjec z wesel. Obie pary bardzo lubie. Znam moze troche lepiej Marka, bo i dluzej i troche sie razem przeszlo i mieszkalismy razem. Ale mozna powiedziec, ze pojechalismy na dwa z Anna, zeby dla tych wszystkich czworga znajomych byc zyczliwym i razem chodz przez chwile sie cieszyc z Nimi. Co do wesel i gosci to juz inna kwestia. Mozna powiedziec, ze w tej kwesti byly to calkiem rozne wesela.

Ale na poczatek pare zdjec. Napierw od Marka.

Jak na oazowiczow przystalo Marek i Hanna mieli super scholke, dyrygent mgr Lukasz Hapka.



Pod spodem inne zdjecie grupowe.







My z Anna razem z para mloda.



Na koniec filmik. Role glowna gra kleryk Adas.

środa, 15 kwietnia 2009

Goście z Polski.

Przyjechali do nas goście z Polski. Anna K. narzeczona brata Ani F. Piotra i siostra Ani Dosia. Parę zdjęć z pobytu i filmik.

Na pierwszy plan idzie nasza wspólna wycieczka do "Monasterio de Piedra".



Tu zaś pokaz latania orłów.



I zdjęcie Anny na tle bajecznych wodospadów w Monasterio.



Dosia w jamie.



Goście w tle z sępami.



Zdjęcia z Zaragozy, trochę wcześniej.

Tu w Niedziele Zmartwychwstania.



Procesja w Niedziele rano.



18-19.04.2009 Barcelona




Pani grala w Barcelonie.



Gaudi





Anna w parku Guell





Na Rambla z Gladiatorem i dziewczynami.



Bylismy tez w Zoo.





Na koniec filmik z youtube o Barcelonie.



Ale juz nie dlugo szykuje sie nastepna wyprawa do Barcelony. W lipcu pewnie kolega przyleci. Moze ktos chce sie dolaczyc. Pewnie bedzie jeszcze lepiej jako, ze mocniej bedzie swiecilo slonce i polezy sie troche na plazy. Teraz przez 2 dni nie mozna bylo duzo zrobic. Zwiedzalismy intensywnie. Ale w lipcu ... czysty relaks.

piątek, 27 marca 2009

Swieta Wielkanocne, obyczaje ...



Podobno w Polsce zimno. Jak możecie tam egzystować? Dobra, trochę się zgrywam, ale tu jest na prawdę ciepło. I radosna wiadomość - Ania jedzie na ślub do Polski. Fajnie bo mamy ich aż dwa w jednym dniu. Było to tak: chciałem, żeby pojechała i rozmawiałem z Nią. W końcu powiedziała, że rzucimy monetą. Mówiłem, że to powinna być jej decyzja, ze się nie powinno rzucać monetą, ale świadomie zdecydować, nawet jak czegoś do końca nie jest się pewnym. Ale rzuciliśmy. Wypadła Hiszpania, tzn. głowa jakiejś królowej na jednym z 2 stron Euro, jakie on ma w Hiszpanii. Więc się już pogodziłem, ale dziś Anna oświadczyła, że kupiła bilety i zrobiła to dla mnie. Ja zaś chciałem to dla Marka, Hanny, Piotra i Moniki. Można więc wydedukować, że zrobiła to dla Nich. Ale ciepło.

Swieta

Troche pokaze jak tu sie spedza swieta. Glownie jest duzo procesji. Jest to ciekawa rzecz, poniewarz osoby uczestniczace maja ubrania charakterystyczne na sobie. Bebnia w benbny i ida w procesji z figurkami Jezusa i swietych. Jeszcze nie rozszyfrowalem, czego oni tak bebnia i takie stroje nosza. Ale w miare uplywu Wielkiego Tygodnia na pewno sie dowiem. O, wlasnie, jest pare roznic, np. nie mowi sie wielki piatek, wielki tydzien, tylko swiety tydzien i swiety piatek. Nie maja Poniedzialku Wielkanocnego i nie polewaja sie woda. Anna mowlia jednak, ze ma wracenie, ze cale te procesje maja jednak chatakter komercyjny. Nastawione sa glownie na turystow. Malo natomiast jest dla prywatnego wzrostu czlowieka. Duzo osob jedzie tez na plaze na swieta do drugiego mieszkania. Itd. Czas chyba wracac do Polski...





9.04.2009
Ostatnio o 12 w nocy były ciekawe procesje. Dwie figury, tzn. Matki Bożej i Jezusa po długich procesjach przez miasto spotykają się na placu Pilar na upamiętnienie spotkania tych dwojga postaci w czasie Drogi Krzyżowej.







Procesje są bardzo widowiskowe, ładne, można rzec, że przejmujące. I ponad wszystko to bardzo mnie ciekawią. Dlatego też zapytałem się o nie Jezusa. On jest ateistą i ma negatywne zdanie o kościele, ale niektóre jego argumenty wydają mi się właściwe. Mniej więcej mówi, że w tych procesjach biorą udział Gwardia, Policja, rząd, no jacyś tam wysocy hierarchowie kościoła. Mówi, że mało to ma wspólnego z wiara. Raczej bardziej z przyzwyczajeniem, z pewnymi praktykami wykonywanymi z rutyną i jak sama prasa w Hiszpanii pisze, majce duży charakter komercyjny. Może nie wprost robione dla turystów, ale na pewno przyciągające ich. Jesusa dodatkowo denerwuje wspomniana wcześniej "komunia" rządu, wojska, gwardii i hierarchów kościoła.. Mówi, że jest to pozostałość po epoce gen. Franca, kiedy to dyktator popierał i nakazywał praktyki religijne. Nie można się z nim nie zgodzić, że było to bardzo duże wykrzywienie pojęcia wiary. Powiedział jeszcze coś, co zapamiętałem dosyć mocno. Mianowicie jak tak mówił o tej "władzy" kroczącej za figurą Jezusa lub Maryi, to zaznaczył, że te osoby, czyli hierarchia, wojsko, można by rzecz wielcy tego świata teraz idą na pamiątkę śmierci, ale ich przodkowie, czy ich poprzednicy właśnie zabili Go. Tu w Hiszpanii bardzo mentalnie ucierpieli ludzie za błędy swoich przywódców, czy to kościoła, czy władzy świeckiej. Ale chyba ważniejsze jest to, że ten ateista powiedział i mi tak ważną rzecz. Mianowicie to, że i ja zabiłem Go. Bo często jest, że zachowuje się jak Ci czciciele Męki Jezusa. Idę na procesję i śpiewam, modle się, a potem z życiu co innego jest ważne. Władza, moje życie, moje sukcesy, prawo do złego, telewizor, statystyka, opinie, moje złe zdanie, chyba z 1000 rzeczy by wymienić. Naprawdę ciężko jest dojść do tego co właściwe, a jeszcze trudniej zachować się poprawnie w relacji do osób, które maja mi pokazać co właściwe, ale sami żyją w sposób obłudny. Jakie to dziwne, że człowiek który mianował się obrońca wiary zgładził tysiące osób plus innych przetrzymywał w więzieniach pobitych i maltretowanych. Tak zaś było za żadów dyktatorskich gen. Franka.
Tak sobie przypominam prace z jednym księdzem, który miał trochę taki właśnie punkt widzenia swój. Bardzo błądził w mojej opinii. Zdenerwowany, chciał, żeby liturgia była idealna, żeby ministranci zachowywali się jak roboty. Do rzeczy istotnych takich jak rozmowa, poznanie podopiecznego, przyjaźń znów nie przykładał dużej wagi. Robił coś źle, w nerwach, potem przepraszał. I co pozostaje? Nie wiem. Chyba trzeba wybaczyć i dać czas. Na pewno się uczyć na błędach. Nikt nie jest idealny i nie wiem, czy przez to mamy prawo krzywdzić innych i żyć jak nam się chce nie bacząc na to, że przez nasze postępowanie drugi człowiek zejdzie na drogę zniechęcenie do zasad jakoby my wyznajemy, chociaż nimi nie żyjemy. Wybaczyć, czy mieć uzasadnioną pretensje? Poczucie krzywdy. Ciekawe co Hiszpanie zrobią? Ich naród był jak rodzina patologiczna. Z rodzicami niekonsekwentnymi, mówiącymi co innego i żyjącymi inaczej, ciągle z wymówką, że tak trzeba, dla dobra, bo się kocha swój kraj.
Chyba będą dalej bębnic w bębny i nie wiele zdawać sobie sprawę, co to oznacza. Pamiętając tylko gen. Franka z jego wizja Hiszpanii rządzonej przez jednego wszystkowiedzącego króla, obrońcy religii katolickiej. Ha, ha. Może jednak przebaczą i zobaczą, co tak naprawdę jest istotnego w katolicyzmie. Nie wiem już. Zdaję sobie sprawę jednak, że pobyt tutaj jest dobrą okazja nad zapytaniem się o swoje życie i o to, jak się należy zachować w świecie tak dużej hipokryzji, niekonsekwentnego postępowania, ciągłego czasami okłamywania siebie i innych. Niestety, czasem i w moim życiu własnym też. Ktoś da właściwa odpowiedz? Proszę... Chyba tyle.

wtorek, 10 marca 2009

Sevilla



Nasz wielka przygoda jaka ma nas spotkac, bedzie wyjazd do Sevilli. Jak sie pytam Hiszpanow, to duzo z nich nie bylo w Sevilli. Wiec musi to byc na prawde daleko. jednoczesnie mowia, ze miasto jest piekne. Jedziemy w pociagu Renfe, to taki TGV francuski. Tu zreszta autostrady i drogi kolejowe sa na prawde imponujace. Siec drog jest tak rozbudowana, poniewaz Hiszpania z turystow na duze pieniadze i Unia dawala srodki na rozbudowe tego ponad 20 lat. Chcialbym, zeby Polska takie cos miala. Tu zamiesczam filmik o pociagu hotel, ktorym jedziemy do Sevilli. Jako, ze kupujemy 60 dni przed podroza, trafila nam sie dobra oferta. 20 € za bilet. Warto dodac, pociag jest imponujacy i ceny w zaleznosci od tego co jest oferowane w bilecie wahaja się od 20 € naszych (oferta przez internet), aż do 150 €. Bedę dalej opisywal jak sie uklada wszystko...



Filmik o pociagu TrenHotel.



17.03.2009
Anna rozmawiała z ludźmi z Zaragozy i mówią, że w maju już zaczyna się bardzo ciepło w Sevilli. Niedaleko zaś jest miejscowość, która nazywają w Hiszpanii "sarten", co się tłumaczy patelnia. Fajnie. Teraz w Zaragozie bardzo ciepło. Powyżej 20 stopni.

Tu wstawiam piosenkę artysty pochodzącego z Sevilli. Tę piosenkę lubię:



Ta piosenka kojarzy mi się z pierwszymi dniami w Hiszpanii. I chyba zawsze będzie mi się kojarzyć z tym co takie niezwykłe i takie nowe w Hiszpanii. Ze słońcem jakie nas tu zastało, kiedy przybyliśmy prawie rok temu. Teraz znów zaczyna mocniej świecić...

No i pojechalismy do Sevilli. Bardzo ladne miasto. Sami mozecie zobaczyc.



Tu na razie nasi koledzy klerycy z seminarium w Zaragozie. I ja oczywiscie. Patrze sobie na piwko bezalkoholowe, ktore samakuje jak napoj cytrynowy.



Tu domek bardzo milej Pani, co ma na imie Candy. Mieszkalismy w nim przez weekend z Chavim.



Tu zdjecie normalnego domu w Sevilli. Nalezy zwrocic uwage na pozaslaniane okna i drzwi. Jest bardzo goraco.



Bardzo ladna ambona w katedrze.



Tutaj jestesmy z Anna na zdjęciu z koleżanką, która jest Polka. Wiażę się z Nią bardzo ciekawa historia. Chodzi o drogę życia. Otóż ta skromna dziewczyna po studiach nie wiedziała co robić. Dlatego tez po skończonym liceum pojechała na rok do wioski Taize, żeby poszukać swojej drogi życia. Następnie po pobycie poszła na studia Iberystykę. Jakoś chyba pod koniec studiów wyjechała do Hiszpanii, a teraz naucza hiszpańskiego na uniwersytecie w USA. Mnie najbardziej interesowała informacja o normalnym życiu w Stanach. Poopowiadała nam trochę i szczerze mowiąc dużo rzeczy było nowych. Trochę pozytywów i parę rzeczy negatywnych, np o Obamie. Ameryka jest różnorodna. Ale nie ważne jest to samo w sobie. Bardziej istotne, jak i ciekawe jest to, co odkryła Anna. Sukces zawodowy i pozycje jaka zdobyła ta dziewczyna Anna nazwala "Bożą karierą", co jest bardzo osobliwym terminem. I tyle.



Się siedzi w barze w Sevilli.















Mandarynki sobie na drzewie rośnie.





Dwa zdjącia z wystroju barów w Sevilli.