czwartek, 3 listopada 2011

Dziś czwartek, 3.11.2011. Idziemy wieczorem na 3 muszkieterów z Łukaszem i wszystkimi, którzy pomagali w przeprowadzce. Chyba nie jest to sekretem, że Łukasz kupił nowe mieszkanie. Nowe, ale z rynku wtórnego, czyli używane. Dla niego i Jego wspaniałej rodzinki nowe. Film jest widowiskowy, więc cieszę się, że idziemy do kina. Przeprowadzka też była widowiskowa. Szczególnie wnoszenie całej kanapy na 5 piętro plus uprzednie wpasowywanie jej do windy, dwóch wind nawet bez pozytywnego rezultatu. Po prostu nie weszła i musieliśmy ją wnosić-pchać lub jeszcze lepiej przeciskać się klatką schodową na piąte piętro. Wrażenie niezapomniane.

4.11.2011
Imieniny moje. Na razie dużo ludzi nie składa mi życzeń, może nie wiedzą. Ale nic straconego, za to Anna zrobiła super kolację wczoraj. Super pizza i zupa marchwiowa. Taka kremowa, bardzo mi smakowała. Wczoraj za to byliśmy na dość widowiskowym filmie. Z Markiem i Łukaszem. Na dole umieszczę zdjęcie.
Dziś natomiast miałem miłe chwile. Byłem najpierw na rozmowie o pracę. Mam pozytywne wrażenia. Była to firma D&D Resory. Firma w której pracuje sporo obcokrajowców. Ja rozmawiałem z Dyrektorem Finansowym z Korei, był bardzo miły i wydawał się sympatyczną osobą. Pani księgowa też była miła i miałem wrażenie, że może jakby czynniki były inne, dostałbym pracę, a przynajmniej jakąś szansę. Niestety brak doświadczenia to pięta achillesowa moja. Jakby się jej pozbyć. Na staż brak pieniędzy, na podstawie Umowy o praktykach absolwenckich jakoś nikt nie chce przyjmować. Na wolontariat się nie dostałem, bo za dobre kwalifikacje. No taka patowa sytuacja. Przynajmniej wiem, że kierunek obrany przeze mnie jest prawidłowy. Czyli studia podyplomowe z podatków i język angielski oraz nauka Comarch Optima. Aczkolwiek nic nie stracone. Może D&D zadzwoni, rekrutacja w toku. Najważniejsze się nie poddawać.

Tu obiecane zdjęcie.



Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Nie mieliśmy szpad, więc użyliśmy palców.

czwartek, 13 października 2011

Życie

Zycie upływa dość szybko. Byłem na stażu, a teraz znów jestem poszukujący pracy. Trochę się uprawia sport to z Hapkiem, to z Kryńskimi, to z Anną. Czytam sobie o księgowości, żeby się rozwijać. Robię ćwiczonka z angielskiego - głownie czytam i słucham tekstów. Uczę się nowych słów. Udoskonalam CV, aby jak najpełniej oddać obraz samego siebie dla potencjalnego pracodawcy i uwypuklić moje zalety. Jednym słowem nie próżnuję. Marzy mi się jeszcze zgłębić PKPiR, czyli Podatkową Księgę Przychodów i Rozchodów. Mam zamiar zorientować się też w Kadrach i Płacach. Szukam szkoleń w tym temacie. Jednym słowem szukanie i doskonalenie swoich kwalifikacji jest bardzo absorbującym zajęciem. Ale podstawa to patrzeć z nadzieją w przyszłość. Czasami nie jest ważny efekt, albo raczej nie jest tak bardzo ważny sam efekt, jak droga wiodąca ku niemu.

Trochę zdjęć z ostatniego czasu.

Pierwsze to wycieczka-pielgrzymka do Niepakalowa z ks. Andrzejem i Dobrodziejami.



Drugie z Mikołajem i Gosią, szefami Diakonii.



Trzecie to zdjęcie z naszego wspólnego spotkania z przyjaciółmi. Wszyscy mamy kartki na czołach na których mamy napisana jakąś postać, która jesteśmy. My nie znamy nazwy postaci naszej, ale inni ją znają i widzą. Zadająć wszystkim pytania mamy odgadnąć kim jesteśmy.



Inne zdjęcie z tej zabawy. Tu Witek, który był Smerfem.

środa, 11 maja 2011

Ślub 7 maja 2011




Nareszcie nadeszła wiekopomna chwila dla Ani i dla mnie. Po miesiącach przygotowań i nieprzespanych nocach. 7 maja 2011 można określić jako najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Pogoda dopisała, goście dopisali, kapela dopisała, sala pięknie udekorowana. Słowem wszystko idealnie. Życzenia najlepsze, jakie słyszałem w życiu. Troszkę zdjęć dam.

























poniedziałek, 21 lutego 2011

Niedługo... 7 maj



Z racji zaprosin odwiedzamy sporo ilość osób, rodzinę. Tu udało mi się uwiecznić pizzę z wujkiem Ani, Arturem. Szczerze mówiąc pierwszy raz jadłem dobrą pizzę domowej roboty. Istota tkwi w przepisie na ciasto. Tak sądzę.



Niedługo już marzec, potem kwiecień i maj. W maju nie dość, że 7 ślub, to jeszcze 1 maja do Polski przylecą Ruued-Jan z rodziną. Chcą wypożyczyć samochód i ruszyć w trasę po kraju. Myślę, że będzie to ciekawe spotkanie i interesujące doświadczenie dla nich. Jedno z głównych miejsc do odwiedzenia - obóz w Oświęcimiu. Cieszę się. Jedno z największych problemów, przed jakim stanęliśmy, to napisanie listy gości. Jest to wręcz momentami niemożliwe. Staramy się jak możemy, a i tak wychodzi ponad 170 osób. Powinno nas to cieszyć, taki dobrobyt. I cieszymy się. Jest to jednak impreza, która wiele kosztuje, na którą zaprasza się często osoby nieznane i dlatego przychodzą mieszane wrażenia. No ale, co cię nie zabije to cię wzmocni. Więc albo jakaś znajomość umrze, albo będzie jeszcze silniejsza. Ważne, że 170 silnych znajomych zostanie. Wystarczy.

Troszkę o znajomych. Taki Kamil na przykład. Najbardziej znany podróżnik, jakiego znam osobiscie. Zaraz po Cejrowskim to najbardziej podróżująca osoba, którą znam w ogóle.




Ostatnio Kamil był w Iraku na wyprawie. Nie będę wam opowiadał wszystkiego nawet ile tam ciekawych rzeczy zobaczył, ile uprzejmych i zaskakujących ludzi spotkał. Na Turcję to i ja się zachęciłem. I dostałem kartkę od Niego. Super kartka z roku aktualnego muzułmańskiego 1389. Kamil był pozytywnie nastawiony do mieszkańców Iranu. Mówił, że są to w przeważającej części życzliwe osoby, z nastawieniem prodemokratycznym, szanującymi innych i siebie nawzajem. Co prawda kraj troszkę mniej zaawansowany technologicznie, ale posiadający przez to inne cechy, zagubione często już przez bogatą ludność Europy. Na weselu, jeśli ktoś przybędzie, jeśli zacznie rozmawiać z Kamilem, nie będzie zawiedziony.





Po powrocie Kamila z Iranu dostałem od niego ten oto prezent. Super podkładkę pod myszkę charakteryzowaną na perski dywan. Coś niesamowitego. Już opierdzieliłem parę osób, które chciały postawić sobie na niej herbatę lub jedzenie. To zabytek klasy zerowej w moim domu. :-)

środa, 9 lutego 2011



Troszkę zabawy w karnawał. Disco na Politechnice Lubelskiej. Uczyliśmy się tam przez cały semestr tańczyć. Podstawy znamy, ale jeszcze daleko do czegoś poważnego.





Mimo zimy narodziły się szczeniaki. Bawią się na śniegu.

My, mimo zimy, gramy sobie w kosza. Dwóch braci Żmudziaków i trzeci brat Stefan.






niedziela, 9 stycznia 2011

Rekolekcje dla Diakonii - Siedlanów 2011

Bardzo udane rekolekcje dla Diakonii. Prowadzili ks. Jacek i ks. Andrzej. Cieszę się, że po tak długim czasie znów rekolekcje są prowadzone w Siedlanowie. Jest bardzo miło. Taki wyjazd na weekend dużo daje. Można się zatrzymać na chwilę, przemyśleć, co jest w życiu ważne. Ja pomagam często. Ostatnio bawiłem się z dziećmi, grałem na gitarze i jeździłem po zakupy. Super.

Tu adres do Siedlanowa: http://wodażywa.pl/


niedziela, 2 stycznia 2011

Taize, Rotterdam

this year we were in Rotterdam. We took part in Taize meeting for young people. It was very nice. This is moder town, there are a of new, nice-looking buildings.





This year we stayed in a house of very nice family. The father of the family Mr. Ruurd-Jan was a nice man. He was very talkative. I mean he was very interested in what I do, how I live and my cousin Asia, as well as the history of Poland and our current political situation. It was very nice because I didn't think someone in Holland would be interested in Poland.







We met also some us friends from Spain. This is like always very nice time to stay together with them. This time we eat lunch in a Chinese restaurant. We bought quite a lot of food.







This is one of those modern buildings.



My finance, like people say in English, is always with me and we are happy to be together in Taize meeting.